Uczucia wyższe
Pod koniec tej terapii, kiedyś całkiem przypadkowo dowiedział się od terapeutki, że nie ma żadnych uczyć wyższych.
- Pan, panie Krzysztofie nie ma żadnych uczuć wyższych, wszystkie płaty czołowe gdzie się one powinny znajdować poprzez wieloletnie picie alkoholu, wysłał pan w kosmos. Wykasował pan je bezpowrotnie, nie ma, nie będzie i już.
Stał i jakby dostał w ryj. Urwana ręka, w ulicznej szamotaninie, marskość wątroby, cera nie taka jak u innych, polineuropatia, padaczka i wybite oko wszystko, zęby który powypadały i zębów tych brak. Wszystko, wszystko to, mieściło się w kosztach, które są pochodną, i wpisane były przeze niego jako te, które mogą mu, jemu się przydarzyć. Ale to? nagle co? kurwa jak?
Nie jest pełnowartościowy? dziwacznie okaleczony? nie w pełni już człowieczy. O miłości, bohaterstwie, honorze, tęsknocie, rodzinie, dzieciach, kolorach, barwach, odcieniach, wiedział przecież wszystko, gadać o tym potrafił długo, bajerując i podrywając na te umiejętności wszystkie dotąd, poznane przez niego kobiety. Magia, miraż, spalony na czerwonej, czy co?
Umysł ludzki to nie lada jaki instrument, zmuszony do pracy, przyciśnięty do muru, nie mający alternatyw dokona zmian o których mówiąca do mnie pani, nie miała zielonego nawet pojęcia.
Znaczy, nie miałem uczuć wyższych i w tym się nie myliła, ale mam je już dziś. Przepiłem tyle lat, że mój mózg musiał żyjąc w tak wiecznych przeciążeniach pozbywać się wszystkiego co zbędne, przeszkadzające w dalszym ,,rozwoju,, i nie pozwalające podążać w obranym, co prawda błędnym, lecz jedynym wskazanym mu kierunku.
Dziś także i z nią chętnie bym porozmawiać chciał, przekonać ją, pokazać jej, udowodnić, przytulić prosząc aby już więcej, nigdy nie gadała nikomu takich bzdur, że cokolwiek zapisanego, znajdującego się w naszym umyśle, czy też genetycznie nam należnego, ulega nieodwracalnemu, nawet po stuletnim piciu alkoholu, zniszczeniu, zatraceniu czy wykasowaniu.