Trochę
o
mnie
Jak już pisałem, mam pięćdziesiąt sześć lat,
z czego ponad trzydzieści przepiłem. Na pytania, czemu? jak?
dlaczego? nie szukam odpowiedzi. Jestem pewny, że było tak, jak być
miało i że tak właśnie wyglądać miał całego mojego życia
bieg.
Na imię mam Krzysztof i możecie być pewni, że
nigdy tego nie planowałem, że nie chciałem ani takim się stać,
ani także takim być.
Dziś na świat patrzę innymi oczami, dziś tak
mam. Jestem pewny po raz wtóry i na stałe już, że gdybym tam
sobie nie po przebywał, nie pooddychał tamtym powietrzem, nigdy nie
miałbym nawet najmniejszych szans, aby widzieć tak dokładnie, tak
prawdziwie i tak rzetelnie, jak oglądam wszystko co mnie otacza
dziś.
Od trzech lat nie śmierdzi ode mnie alkoholem, od
prawie ośmiu zmieniam się z każdym mijającym dniem, a jednak
czasami, wbrew jakby swojej woli, zadziałam automatycznie tak samo,
jak działałem przez cały ten miniony, już całe szczęście,
czas.
Do otworzenia tego bloga przygotowywałem się
ponad osiem lat, ucząc się wszystkiego od podstaw, od początku, od
zera. Jestem prostym człowiekiem i nie znajdziesz tutaj fachowych
nazw, nie będzie tu także recepty na wychodzenie z tego dziwnego
uzależnienia, nie znajdziesz tu także żadnych rad. Znajdziesz tu
bez trudu za to błędy ortograficzne, stylistyczne, interpunkcyjne i
wiele innych, których nawet w swojej prostocie prawidłowo ponazywać
nie potrafię.
Przepraszam.
Opiszę wszystko to, co w moim wnętrzu mieszkało,
jak również i to z czym nadal, jeszcze dziś, trudno czasami jest
mi żyć. Wszystko, o czym piszę, przeżyłem, wszystko czułem na
własnej skórze i wszędzie tam osobiście przebywałem.
Dlaczego blog? Gdyż tylko na nim będę miał
stały kontakt z czytającymi, którzy mogą podpowiedzieć mi w jaki
sposób pisać tak, abym był w pełni zrozumiany. Poprawić lub
wytłumaczyć to, w czym tkwi jakaś dla nich niewiadoma i zrobić z
tego naprawdę coś dużego, najlepszy blog z tego tematu. Jestem
alkoholikiem i najlepsze nadal dla mnie lepiej brzmi niż drugie czy
trzecie, puste to? Zapewne, lecz blogów o alkoholizmie wciąż jest
za mało, a w ten sposób chyba nie próbował jeszcze nikt.
Dlaczego nie książka? Nie chcę być posądzony,
nie chcę o nic już być posądzony, a zwłaszcza o to, że na
chorobie tej chcę złotych dukatów sobie na stukać. Tak będzie
lepiej, tak powinno być, tak jest w sam raz.
To bardzo ciężkie dla mnie wyzwanie, trudno
napisać coś o sobie, kolosalnie trudno jest napisać o sobie
wszystko.
Po kawałku więc będę wklejał to, co już w
całości mam skończone, śledził co na temat tego sądzicie,
poprawiał, rozpisywał, skracał i wklejał kolejne. Całość
będzie zakończeniem pewnego etapu mojego życia, nadaniem sensu
bezsensownym, wydawało mi się, poczynaniom, prowadzącym mnie z
początku do totalnego upodlenia, a w efekcie do człowieczeństwa, o
którym zwykły człowiek, w prostej zabudowie swojej, pomarzyć
nawet nie ma szans. Bo i niby o czym?
Urodzić się jako człowiek, żyć jako człowiek
i umrzeć jako człowiek to szczyt człowieczeństwa, lecz tak może
wielu. Urodzić się jako człowiek, stać się bydlakiem, jak bydlak
żyć i odejść stąd człowieczy to szczytowanie, przy którym
poprzedni szczyt wygląda, uwierzcie mi, zaledwie jak lichy
pagórek...
Dlaczego partnerka? Gdyż to w jej, a nie w moich
dłoniach znajduje się kluczyk do zmian i tylko ona, a nie ja, miała
na początkowe moje przemiany pełny wpływ. Tylko ona widzi to, o
czym ja nie mam zielonego nawet pojęcia.
Dlaczego dziś? Gdyż minęły mi trzy lata
abstynencji, trzy lepiej brzmi niż dwa czy rok, jestem trochę
wyższy, jakkolwiek to brzmi. Być może pięciu nie dożyję, więc
jest to jak najbardziej odpowiedni na to czas.
Nikomu, aby zaświeciło pełne słońce, niczego
nie doradzam, nikogo nie oceniam, niczego nie insynuuję, piszę jak
było, dlaczego było, jak było i z jakich powodów dziś już jest
tak, jak jest. Nie udowadniam, że tylko taki końcowy kształt jest
prawidłowy, lecz pokazać chcę, że z kształtem takim spokojniej
można i lepiej żyć.
Lepiej i spokojniej oczywiście moim tylko zdaniem.
Nie pragnę nieść pomocy, sam takiej wciąż
potrzebując i ciągle takowej dla siebie szukając.
Poraniłem w swoim życiu mnóstwo ludzi, miło mi
jest wszystkim im, w ten jakże dziwny dla mnie sposób, przekazać
dwa bardzo ważne dziś dla mnie słowa.
Przepraszam, wybaczcie.