komudzwonia.pl

czwartek, 23 lutego 2017

Reklamówki

Reklamówki

    Zjazdy jednak były jak na gigancie i nadal żadne z nas nie chciało drugiemu odpuścić. Tak sobie myślę, że jakbym jeszcze coś tam, gdzieś tam miał, walnąłbym drzwiami i tyle by mnie widzieli. Byłem jednak zbyt słaby aby rozważać w ogóle takie rozwiązanie i aby niepotrzebnie szaty na sobie rwać.
    Stałem w rozkroku i nie mogłem nic, ten pat, ten stan wymuszał na mnie zmiany których naturalnie nie przyjąłbym. Nikomu na to bym nie pozwolił i nikt nie miałby na to, żadnych szans. Niekiedy, broniąc się przeginała i mogło się to dla niej, skończyć tragicznie, kosmicznie i sam nawet nie wiem jak?.
    Siedzieli w kuchni, rozmawiając i wymieniając się doświadczeniami, jakby jakiekolwiek, kiedykolwiek, z dziećmi miał. Z szuflady w której trzymane były reklamówki wyjmuje jedną, a trzy inne, niepotrzebne jej spadają na ziemię.
    Widząc to, proponuje nieśmiało aby podniosła jej niepotrzebne i odłożyła na swoje miejsce. Sprzątał tu więc swoje prawa ma i swoje prawa zna.
    - podnieś reklamówki. Upadły na podłogę..będąc pewnym, że nie zauważyła.
    Popatrzyła na niego, jakby pierwszy raz go tu widziała i powiedziała.
    - podniosę, jak będę chciała.
    Nie zrozumiał? nie chciał zrozumieć? czy też,....zrozumieć..... nie mógł?
    Pogubił się, nie wiedząc jak zareagować i dziwiąc się, że jeszcze nie trzyma jej za łeb. Swoim wzrokiem jak harpunami wbity w jej hardo patrzące na niego oczy, myśli swoich we łbie, nie mogąc poskładać do kupy i powiekami swoimi mrugając z niedowierzaniem.
    Każda inna, natychmiast by reklamówki te pozbierała, każda z tych poznanym przez niego przemierzającego dłużej od niej, przecież świat. Wszystkie które znał i te których jeszcze przyjemności swojej, poprzez zwykły przypadek poznać nie miał możliwości, dla świętego spokoju, z powodu, że rację przecież miał, wszystkie, wszędzie, zawsze, tylko nie ta, skąd ona się wzięła. i co oni tutaj razem, nadal jeszcze ze sobą robią?
    Zaskoczony, pogubiony, rozstrojony z tym co dotąd widział i znał, zbierając do kupy wszystkie w przeciągu zaledwie paru sekund, sprzeczne dla  niego niesamowite wprost dane, zawisł w bezruchu.
    To zaskoczenie, pogubiło jego mózg, na tyle go rozbijając, aby nie mógł zareagować i z automatu wymierzyć jej należnej jak miska psu, natychmiastowej, surowej kary. Ten czas, na zbicie w krąg myśli swoich wykorzystując kompleksowo, całe szczęście natychmiast, zniknęła mu z oczu. Usłyszał tylko zamykane drzwi, usunęła się z domu, wyszła jakby nigdy nic i już jej..całe szczęście nie było.
    Pokaleczył w swoim życiu mnóstwo ludzi, robił straszne rzeczy, bydlęcy był. Ale przecież nikogo w swoim życiu jeszcze nie zabił, aby aż tak bardzo cierpieć musiał. Bez duszy, bez ciała, bez tchu i bez jaj, stał jak parasol, nie świecąc już totalnie nic. Zaskoczyła go, kolejny raz zachowując się wbrew wszystkiemu co znał.. Nie była nigdy widać z tyranem, nie znała zagrożenia, nie zdając sobie nawet sprawy, że stała przez chwilę, na linii swojego bytu, i nie bycia.
    Jest jeszcze coś, ona się mnie nigdy, przenigdy nie bała. Może tylko raz, ale stało się to znacznie już dalej i bardziej we mnie już radość i śmiech swoim zachowaniem wywołała, niż moją potwornie  niebezpieczną wściekłość i złość.
    Tak bardzo chciałbym cofnąć czas, nie dopuścić do tego aby zachowania takie jak te, które w pamięci zapisane mam, się kiedykolwiek wydarzyły.
    Chciałbym móc powiedzieć, że ja nigdy niczego podobnego nie wyczyniałem, że nigdy bym się do czegoś aż tak potwornego, nie posunął.
    Mój mózg jednak nigdy mi na to nie pozwoli, przywołując wspomnienia tego co było.
A było tak......