komudzwonia.pl

środa, 15 lutego 2017

Alkoholowe fora

Alkoholowe fora 

    Napisałem o tym jeszcze z jednego powodu, po tej terapii mój starszy syn, zalogował mnie na forach alkoholowych na których pisałem i byłem prawie dziewięć lat. Korzystając z okazji serdecznie dziękuję wszystkim właścicielom alkoholowych for, którzy dzielnie znosili zarówno mój trudny charakter, jak także moje wieczne niedostosowanie.
    Tosia buziole.
    Pierwsze moje tarcia miałem właśnie tam. Tarłem się  ze współuzależnionymi które pisały o alkoholikach w dość dziwny, niezrozumiany, krzywdzący, bolesny dla mnie, jak to czułem sposób.
    Łatwo jest kopać i dołować człowieka już nie kumającego gdzie znajduje się jego przodek a gdzie jest już jego tył, o wiele trudniej przychodzi zmierzyć się z winą i tym, że na jego dzisiejszy stan mieliśmy także wpływ, że wina leży także, także w nas.
    Dziś całe szczęście nie chcę już nikogo okaleczać czy broń boże udowadniać komukolwiek, że bez ich wkładu nie byłoby  nas. Dziś tak już mam, dziś całe szczęście już tak mam. Ale w tamten czas nie byłem i nie było mi dane układnym jeszcze być, spierałem się więc ciągnąc z tego tyle adrenaliny ile tylko się dało. Potrzebowałem jej, przestałem już robić niektóre rzeczy i napięcia potrzebnego mi jak tlenu, bardzo było mi brak.
    Zawsze chciałem żyć w ciszy, cisza jednak zabijała mnie,nie znając jej byłem przerażony. Uczyłem się także na tych tarciach pokory której nawet dziś, często jest jeszcze we mnie brak. Prace wciąż w toku.
    Trudno jest mieć do kogokolwiek pretensje o to tylko, że w pełni człowieczy jest, że wybacza, tłumaczy, tłumi w sobie pewne zachowania  sam nawet nie wiedząc chyba, jak. O to, że zapomina i spycha w niepamięć brutalne często zachowania, pewnym będąc, jak i ja byłem, że  nigdy już coś podobnego się nie powtórzy. Odpuszcza, dając możliwości jakich nie powinien nigdy dać. Był, jest wciąż obok, chociaż od dawna nie powinno już go obok być. Kocha wciąż, chociaż błędnie pojęta miłość jest i będzie najlepszą dla tego uzależnienia pożywką. Moje życie dobiega końca, nie mam zamiaru najmniejszego tutaj wyrocznią jakąkolwiek być, proszę jednak o rozwagę, powagę i szacunek gdyż jeżeli jest wina, leży ona zawsze u obu stron.
    Pojawiłem się na tym świecie jako człowiek. Nie wyskoczyłem nagle piętnastego lipca za obrazka objaśniając wszystkim przed nim zgromadzonym. Niespodzianka, oto jestem. Jestem alkoholikiem i oto od dziś, będę was wszystkich dręczył.
    Alkoholizm to proces i zapisuje się w człowieku przez wiele, wiele lat. Nikt nie rodzi się alkoholikiem. Każdy jednak trafiając na odpowiednie warunki rozwoju, może nim się stać. Żadne geny, jest grunt jest rozwój i kształt nie ma gruntu, nie ma rozwoju i kształtu.
    Nie ma także z karabinka wyrzuconych  krnąbrnych, niedobrych, nie liczących się z uczuciami rodziców  dzieci.
    Jestem także w pełni przekonany, że na tym świecie nagle, bez powodu, i bez przyzwolenia nie ma, kompletnie pojebanych czy też głupich, ujadających wciąż, gryzących wszystkich, psów.