Łóżko
Odkąd zaszła w ciążę, seks zszedł na dalszy plan, burza w jej ciele i normalny dla wszystkich brzemiennych kobiet stan. Normalny, ale przecież nie dla niego, kochał seks. Żył podczas tych chwil kilku, miał to czego chciał i oddychał powietrzem którego potrzebował.
Całe szczęście, że z uwagi na starcze lata moje, już mi to pomału, pomału przechodzi. W tamten czas oczywiście odebrałem to jako złośliwość, jako kolejną zemstę jej i we mnie biednego cios i to, w najbardziej bolesny punkt wymierzony
Przystąpił do frontalnej obrony, broniąc dawny odpowiedni dla niego stan, nie cofając się przed prawie niczym. Dostała swoje, ma dziecko i po wszystkim. Nie chcesz to nie, prosił nie będę, nie jestem psem, nie będę spokojnie siedział do budy przywiązany czekając pokornie na odpowiedni dla ciebie, u ciebie czas. Ale go trafiło, nie potrafił tego wytłumaczyć. Kiedyś chciała było jej dobrze, nie chce, musi pod stołem coś grać. Wojna na całego a jak przychodził wieczór w żyłach napięcie, które po ścianach po prostu go rozwalało.. Będzie? nie będzie? jak być? albo nie być? i tak każdego dnia.
Nie miałem w sobie nie tylko jeszcze uczuć wyższych ale chyba jeszcze nie miałem nic. Wściekły odbierałem wszystko na opak i nie rozumiałem nic. W końcu, byłem pewny, że znalazłem takiego jej stanu wytłumaczenie.
Siedział przed komputerem pisząc posty, zabijał niepotrzebny, marnowany wolny czas.
Mała spała a duża do fryzjera szła. Patrzył jak się szykuje i jak wybiera ciuchy w których ma iść. Wrócił do pisania i nagle słyszy w łazience cichy warkot który dobrze znał. Depilowała się. tylko po cóż? dla fryzjerki? W głowie tragiczny szum który składa wszystko, w jednolitą klarowną z miejsca już całość.
Ciuchy najładniejsze, depilacja przed fryzjerką, wczoraj robiła jakąś maseczkę na twarz, malowała paznokcie, nie ma seksu i wszystko jasne już.
Oczywiście pewny był, gdyż on szykowałby się i przygotowywał tylko w jedynym wypadku, nie malując wprawdzie paznokci i nie kładąc niczego na swoją twarz ale tak by, to wyglądało. Jedyna różnica, że on nigdy by tak jawnie, przy niej tego nie robił, ,,chronił by ją,, robiąc to po cichu po kątach, lub pod jej nieobecność.
Chronił ją. No tak bym to odbierał.
Tak jak robił od zawsze, tak jak cały poprzedni czas. Siedząc i się tym delektując, nie wiedział co też ma z tym uczynić? Zapytał będąc pewnym, że skłamie i będzie barwiła tak jak barwił, wszystkim innym zawsze on. A ona jakby nigdy nic, patrząc mu w oczy powiedziała.
- jak to po co? jak dla kogo? dla ciebie i siebie aby się lepiej czuć.
Wyszła, a on oczywiście pewny był, gdzie? Nie wiedział wprawdzie jeszcze z kim, ale przecież się tego dowie. Dobrze, że już nie raz został przez nią zaskoczony i ciekawy był co też malowniczego jak wróci mu opowie, gdyż zapewne zostawiłby dziecko i prześledził ją.
Jak wróciła rozmawialiśmy, spokojnie tłumaczyła mi, że jak ma wolne to wykorzystuje czas, że dziecko, że nie ma czasu ani sił. Nie uwierzyłem pewny tego co sobie wymyśliłem i dopiero za jakiś czas zrozumiałem że było, tak jak mówiła.
Wszystkie robiłem w wała, wałem bojąc od zawsze się stać. Brałem wszystko pod siebie, ja zdradzałem, spałem ze zdradzającymi, niby skąd wiedzieć miałem, że z nią jest inaczej.
Zawsze musiałem być krok przed innymi, wiedzieć musiałem wszystko i przewidzieć ich każdy ruch.
Miała małe dziecko, które zajmowało jej cały czas. Pierwsze, jedyne które kompletnie ją pogubiło, nie umiała wszystkiego chociaż bardzo starała się wszystko mieć na tip, top. Chodziła wciąż zmęczona i niewyspana a ja ciągle upominałem się o seks. Wszystkie moje z kobietami poprzednie związki oparte były przede wszystkim na seksie. Seks był naturalnym i normalnym zajęciem a tu nagle ograniczenia które odbierałem jako odrzucenie i totalny klops.
Piłem alkohol gdyż nie mogłem i nie chciałem sam ze sobą być, seks dawał mi to samo, więc bardzo szybko stałem się seksoholikiem. Myląc często seks z miłościom i miłość z seksem naprzemiennie.
Nie miałem już niczego czym mógłbym jej zaimponować, czym się podeprzeć i w czym trwać. Jedyne co dawało mi jakąkolwiek równowagę to seks i tylko podczas jego trwania czułem, że władzę absolutną nad nią ciągle mam. Wyciągałem go w nieskończoność, tak jakbym sprawdzić chciał do ilu, w wielokrotności szczytowania wyposażył ją bóg? Zawsze, kończąc i już żałując, że właśnie minął ten wspaniały czas
Tego poczucia władzy w którym żyłem od lat, bardzo, bardzo, bardzo było mi brak. I nie ma to nic wspólnego z ciupcianiem, dla mnie seks to tylko i wyłącznie poczucie władzy absolutnej w której żyłem od lat.
Jego żona kiedyś wróciła z pracy i powiedziała, że jeżeli tyle lat pracuje na sypialnych to musi ją zdradzać, gdyż tam wszyscy tak robią.
-Nic o tym nie wiem, ale jeżeli tak jest ja do grupy tej nie należę, odpowiedział raz na zawsze, zamykając ten temat.
Przecież go nie złapała a ludzie gadają to co chcą.
Pojechał jednak w trasę i zaczął się zastanawiać kto jej nagadał takich bzdur, kto jej w głowie mąci i po cóż.
Tych kobiet było mnóstwo, taka praca i taki fach. Nie traktował nigdy tego jako zdradę, ot był zwyczajny, normalny, naturalny, jakby należny mu seks. Ale skoro on takie kobiety wciąż spotyka, czemu niby jego żona miałaby być jakaś inna, przecież prawie w domu nie nocuje. Tak się tym przejął, tak to w niego się wpiło, że może i pomógł jej aby wpakowała się w łapy innego.
No właśnie innych kobiet nie znał tylko takie lubiące seks. A ta lubiła gdy dziecka chciała i nagle nie lubi gdyż dziecko ma. Umawiali się, szła usypiać małą i zapadała w ciemność, zasypiając razem z nią. Awantury gdyż czuł się odrzucony i pewny, że robi mu na złość. Napięcie z tym związane było tak wielkie, że nie wytrzymywał panującego ciśnienia i już o siedemnastej mając dość często mówił,
- wiesz, w dupie to mam, i dziś nie chcę żadnego seksu
Była w tym logika, sam postanawiał i to on, a nie ona decydował co się w nocy będzie działo. A poza tym nie odczuwał już napięcia, ciśnienia które wieczorem przy wciąż nie wiadomej nie pozwalało mu spokojnie oddychać, odpoczywać i żyć.